Jak byłem mały, to jeździłem z tatą, naszym dużym, brązowym fiatem na myjnię. Była to myjnia przy Wyścigach w Warszawie. Pamiętam, że był tam taki pan, który włączał myjnię, kiedy już wjechaliśmy do środka. Strasznie to lubiłem. Bardzo bardzo wręcz. Chyba zostało mi to do dziś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz