piątek, 20 listopada 2009
Oto Szczecin. Jedyny hotel w rozsadnej cenie, ktory mial dla mnie miejsce. Moze, gdybym organizowal to choc z dwu, trzydniowym wyprzedzeniem.
Na korytarzu obecnie RMF FM, hity z lat 90', impreza trwa. Wykladzina, po ktorej nie przeszedlbym na bosaka, umywalka. Dwojka, bo jedynek juz nie bylo. W palarni, czyli zestawie - sofa plus dwa fotele i popielniczka, difenbachie i paprocie. Ludzie? Przywitalo mnie trzech mlodych rosjan, palach i pijacych piweczka, niemalze pod moimi drzwiami. Gdy przesiadywalem w palarni, pijac swoje napoje niskoalkoholowe, by odpoczac po 700km wycieczce z Krakowa, ogladalem sobie rozne typy ludzkie, od chlopaczkow bez wlosow w szeleszczacych dresikach po dzinsowe dziunie, palace papierosy i organizujace cos... napewno cos istotnego ale nie do wywnioskowania z calego amoku ich dzialan. Nie mam czasu na integracje, bo mam tu spotkanie o 8 rano, potem trasa do Warszawy. Na kacu... nie wchodzi w gre. A zaluje. Bo caly ten klimat intrygujacy i jakos gdzies znajomy. Sprzed wielu, wielu lat. Mlodszych troche.
I to przywitanie, gdy spytalem pania w recepcji, czy skoro w restauracji impreza to czy moge sobie tam kupic piwo "na gore", powiedziala, ze nie ma problemu. Otworzylem drzwi, a tam niewielka grupka ludzi, przy zastawionych stolach obfitujacych juz tylko w ciasta i spore ilosci butelek wodki luksusowej. Krotkowlosy, tezszy facet, w odswietnych butach, spodniach, czarnej koszuli i kamizelce, usmiechniety, krzyczy do mnie, czego chce. Mowie, ze piwko na wieczor. On, ze moze wodeczki. Ja, ze niechetnie, bo rano musze w trase jechac. On, ze pewnie, ze mi da, za darmo koniecznie. Rozstalismy sie pozdrawiajac i poklepujac nawzajem po ramionach. Ot Szczecin to taki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Jestes antropolog :).
trafiłam przypadkiem, będę zwiedzać. świetne zdjęcia i ciekawe historie, mało takich zazwyczaj, jednych i drugich.
Prześlij komentarz