No i znowu mała przerwa. A to spowodowane różnymi rzeczami, które przez ostatnie dni się działy i powodowały taką intensywność przeżyć, że poprostu o blogu... zapomniałem. W skrócie, sesje moje i nie moje, sukcesy i porażki, nowo poznani ludzie, z którymi noc do 7 rano to czysta przyjemność, świetne jedzenie, jedzenie bez umiaru, również sytuacje niewygodne, niemiłe, głupie, przyjazdy i odjazdy, generalnie niezły młyn. Poznałem sporo nowych ludzi, sporo poznałem ludzi, których już znam. Naprawdę fajnie. Zostało mi jeszcze 20 dni. Muszę je maksymalnie wykorzystać... ale nie na wariata. Na spokojnie.
wtorek, 2 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz